Wstajemy standardowo. Jem owsiankę z jabłkiem i wychodzimy jako jedni z pierwszych. Po drodze nie ma wymagających podejść, ale wyraźnie czuję rozrzedzone powietrze. Co kilkadziesiąt kroków przy podchodzeniu muszę zatrzymywać się i karmić płuca tlenem. Z bliska mam okazję zobaczyć małe stado jaków. Z łatwością poruszają się w tym terenie, choć dorosłe samce mogą ważyć nawet pół tony, a spotkać je można nawet na 6 tys. m n.p.m.
Niebo bez jednej chmurki. Co raz częściej na ścieżce leży śnieg, miejscami lód. Mija nas chłopak szybszym tempem. Widzieliśmy go wcześniej. jest z dużą grupą, ale w ciągu dnia dystans pokonuje sam. Po 10 minutach widzimy jak wraca. Mówi, że tą drogą nie da się przejść, bo na dłuższym odcinku jest oblodzenie. Schodzimy inną, ledwo widoczną ścieżką do poziomu Kone Khola. Dopiero po przejściu przez mostek i osiągnięciu pewnej wysokości nad prawym brzegiem rzeki widzimy ten odcinek szlaku, który okazał się nieprzyjazny. Na szerokości ok. 10 m przecina go mini „lodowiec”. Odpoczywamy w tym miejscu chwilę i widzimy kolejne grupy zmierzające w tym kierunku. Wołamy do nich i machamy, ale chyba z tej odległości nic nie słychać. Chłopak idący na czele dochodzi do niebezpiecznego miejsca i zawraca, a potem reszta obiera drogą, która my przedostaliśmy się wcześniej. Praktycznie cały czas widzimy Annapurnę III i Gangapurnę. Momentami pokazuje się Annapurna II. Lubię ich towarzystwo.
Na miejsce, czyli do Thorung Phedi (4450 m) docieramy przed południem, jako jedni z pierwszych. Są już Francuzi (ta grupka sześciu facetów).
Na obiad jem momo – rodzaj tutejszych pierogów z warzywnym nadzieniem. Międzyczasie docierają kolejne grupy. Niemcy, Amerykanie. Niektórzy za dzisiejszy cel obrali sobie High Camp położny 500 m wyżej ostatni hotelik przed Przełęczą. Tak. Jutro przejście przez Przełęcz.
Tu gdzie my zamierza nocować sporo grup. Jest też czwórka młodych ludzi z Izraela, ktoś ze Szwecji, Norwegii. Bikal obserwuje tą czwórkę. Akurat o zabrany stołek się wykłócają. Mówi – Riflemen. - Jak to? – pytam, a on na to, że Żydzi mają taką opinię w Nepalu, że są wyróżniającymi się turystami reprezentującymi, ogólnie, roszczeniową postawę. Pytam, czy jakaś inna narodowość wyróżnia się w taki, lub inny sposób. Mówi, że nie. Hm… Ciekawe.
W nocy budzę się i przy okazji wyjścia na zewnątrz obserwuję niebo. Wielka Niedźwiedzica w jakimś nietypowym obrocie, ale łatwo znajduje Gwiazdę Polarną. Firmament godny zarwania nocy.