Pakowanie się zakończone właśnie. I właściwie dopiero teraz dociera do człowieka, że zetknięcie z innym kontynentem, inną kulturą staje się realne. Konfrontacja, której można się obawiać, a jednocześnie niosąca duże nadzieje. Na odkrywanie innego świata, doświadczanie go multizmysłowo.
Zaczyna się nie najgorzej. Okazuje się, że mogę w bezpiecznym miejscu zostawić w Krakowie samochód, więc pokonywanie dystansu Tarnów-Mumbai rozpocznie się komfortowo. Jestem po odprawie online licząc, że procedury na lotnisku będą formalnością.
Rzeczy pakuję z dużym zapasem w większy i drugi mniejszy plecak. Bielizna, kąpielówki, spodnie, koszulki, klapki, sandałky, kosmetyczka, ręczniki szybkoschnące, worek jedwabny do spania, sznurek na bieliznę, mała kłódka, scyzoryk, igła, nici, agrafki, piersiówka i jej wypełniacz, chusta arafatka (już jej poprawność polityczna wydaje mi się wątpliwa), przewodnik, ubezpieczenie, ksero paszporty, zdjęcia (jak do wizy), komórka bez blokady operatora, długopis, notatnik. Na podróż ubieram podkoszulek z dł. rękawem, cienką bluzę i windstopper.
Teraz jakies 4 godziny snu. Wylot z Balic 6.40.