Przed wyjazdem myślałem, że czeka mnie podróż życia. Teraz patrzę na to, co wydarzyło się, co oświadczyłem przez ostatnie dwadzieścia kilka dni, trochę inaczej. Wiem już, że takie kraje są dostępne dla zwykłego śmiertelnika. jeśli chodzi o możliwości finansowe, ale też inne aspekty. Obawy przed problemami z porozumieniem się tam okazały się niepotrzebne. Tak samo, jak wątpliwości, co do bezpieczeństwa w tym „dzikim kraju”. Przez tan czas nie doświadczyłem niebezpiecznej sytuacji. Nie przypominam sobie, żebym widział kogoś pijanego, kogoś bijącego się, agresywnego. Teorie, że Hindusi są brudni też chciałbym obalić. Oczywiście jest syf, śmieci wszechobecne, często smród, że tylko wstrzymać oddech. Ale bazując na doświadczeniach w zatłoczonych autobusach, pociągach powiedzieć muszę, że często u nas, w Polsce odczuwałem częściej, delikatnie mówiąc, nieprzyjemny zapach, od współpasażerów. Mężczyźni, fakt, czasem z plama na koszuli, ale starannie obcięci, ogoleni (wąsy ma większość Hindusów). Kobiety ładnie uczesane. Te czarne (jak wzorzec czerni z Sevr pod Paryżem) włosy, najczęściej długie z wplecionymi świeżymi kwiatami robią wrażenie. Uczynność ludzi, służenie pomocą, brak agresji. To się odczuwa na każdym kroku. Przed wyjazdem czytałem na forach, portalach tematycznych, czy bezpiecznie tam można podróżować samotnie, czy kobieta może do tego kraju samotnie się wybrać. Po tym czego doświadczyłem sam, co widziałem, uważam, że tak. Polecam ten kraj każdemu. Z uwagi na kulturę, krajobrazy, kuchnię, muzykę ludzi, florę, faunę, zapachy, kolory… Sam mam nadzieję tam wrócić.
Po rozpakowaniu plecaków zapach Indii. Tego nie oclili, nie zaanektowali monachijscy celnicy. Ten zapach czuję w plecaku jeszcze teraz po miesiacu, kiedy uzupełniam ten dziennik.