Sieci chinskie

Juz w Kochin. Do portu wplywal wlasnie duzy statek. Chyba tankowiec, bo na mostku kapitanskim duzymi literami napisane bylo "No smoking". A to wszystko na tle chinskich sieci rybackich. Ciekawa konstrukcja. Cos na ksztalt naszego zurawia do studni z odwiedzanych w podstawowce skansenow, a na koncu rozciagnieta siec-platforma.
26.03. piatek
Wyprawa do odleglego o jakies 30 minut drogi autobusem od Ernakulam palacu-rezydencji palacu. Jest opisany w LP. Forma ogrodu przypomina rezydencje pod Berlinem. Tarasowy uklad i dlugie schody prowadzace do glownego budynku. Sam palac udostepniony do zwiedzania, ale w trakcie remontu. I dobrze, bo moze rozjasnieje tak, jak z pewnoscia blyszczal w minionych wiekach. Zwiedzanie troche przyspieszone z uwagi na przerwe na obiad i poganiajacych kustoszy, ale czasu wystarczajaco, by zbudowac wyobrazenie, jak tu bylo pieknie. Elewacje jasne kontrastuja z cieplym kolorem drewna okien, okiennic, drewnianych belkowych i kasetonowych stropow Iczesc z nich wzmocniona stalowymi, blachownicowymi podciagami. Wokol komnat prowadza oszklone galerie. Mieli tu nawet winde - te kilka wiekow temu. Tez wymaga remontu. Jesli trwajace prace konserwacyjne beda kontynuowane i odnowa obejmie takze ogrod, to wierze, ze za kilka lat bedzie tu naprawde pieknie. I pewnie rzeka bialych. Na koniec zwiedzania odbieram telefon od Rosemary - zaprzyjaznionej siostry zakonnej - Hinduski, ktora w Polsce jest prawie moja sasiadka (klasztor jest niedaleko), a teraz, po kilku latach jest znowu w swojej rodzinnej Kerali. Moze uda nam sie jutro spotkac. Tu w Fort Kochin. Byloby swietnie.
Po poludniu widzialem przedstawienie kathakali - teatru majacego korzenie w tej wlasnie czesci Indii. Ponad godzine wczesniej trwala charakteryzacja, malowanie twarzy aktorow. Juz ta czesc byla niezlym przedstawieniem. Potem wprowadzenie i objasnienie narratora. Do tego kazdy wchodzacy otrzymuje streszcenie sztuki w swoim jezyku (i dobrze, bo bez tego trudno laikoi zrozumiec o co chodzi). Sala klimaryzowana. Ponad 100 osob. Francuzi, Niemcy, Anglicy. Nawet ktos z Polski. Wszyscy chca uwiecznic na zdjeciu taka egzotyke, stad oblezenie miejsca przed scena jeszcze w trakcie charakteryzacji. Bardzo ciekawe to. Wlot 200rupii.
A. I dzis kupilem bebenki. Tyle, ze nie od ulicznego sprzedawcy. Od naszego gospodarza, gdzies 30-letniego chlopaka wzialem namiary na niezly muzyczny sklep. Wybor instrumentow od jakis drewnianych piszczalek po skrzypce, gitary, ktore Jasia by z pewnoscia zainteresowaly i klawisze. I perkusje elektroniczna. To dla Jarka. ManuelIndustries
Banerij Road, Kacheripady, Ernakulam, Cochin - 682018
tel.: 0484 - 2390513
www.manuelindustries.com

Niezle. Ciekawe jak zapakuje sie z tym do samolotu.
Cieplo jak w piekle.
27.03. sobota
Dzisiejszy dzien zdominowalo spotkanie z Rosemary, choc trwalo moze 2 godziny. Wczoraj wieczorem umawialismy sie na telefon, jak bedzie juz blisko i to na druga polowe dnia. Rano mielismy pojechac na plaze do Chenarie odlegla o jakies 40 minut drogi. Tylko wczesniej byla noc i potezna ulewa. Okolo 3 obudzil mnie halas za oknem. Bardzo intensywny deszcz i burza, tyle, ze gdzies w oddali, bo grzmoty ledwo slyszalne i niebo rozjaniane blyskawicami. Taki deszcz widzialem, slyszalem po raz pirwszy w zyciu. Tak chyba bylo niedlugo przed biblijnym potopem. Rano mury domow, ulice, wszystko bylo jeszcze mokre, niebo zachmurzone i troche chlodniej i klarowniej (mozna bylo zlapac oddech). Zrezygnowalismy z tego wypadu na plaze z samego rana i wszystko dobrze sie zlozylo, bo ok 10 telefon od Rosemery, ze jest niedaleko. Jakies 15minut pozniej spotykamy sie pod bazylika Santa Cruz (do roli bazyliki kosciol ten podniosl nasz Jan Pawel II). Ona jest z malym chlopcem. Kris. Ma 4 lata. To jej bratanek. Ojciec chlopca jest takze. Witamy sie. Potem okazuje sie, ze jest z nimi jeszcze kierowca, pracownik zatrudniony u nich. Duzo sobie opowiadamy. Ja swoje wrazenia, co widzialem, gdzie bylem, co jadlem, co dowiedzialem sie o Indiach... Rosmery robi zakupy na jakims mijanym straganie z ubraniami. Jednak kazda kobieta to chyba lubi. I umiejetnie sie targuje. Siadamy napic sie czegos. Obecny z nami brat, jeden z czterech ma wyksztalcenie poligraficzne i wlasna drukarnie. Dwoch innych pracuje i mieszka z rodzinami w Kuwejcie. Jeden w przemysle petrochemicznym, drugi programuje - informatyk. Jeszcze jeden mieszka w rodzinnej miejscowosci niedaleko parku Perijar. Maja troche swoich plantacji. Banany, kauczuk, pieprz, kawa. W sumie 3 hektary, jesli dobrze zrozumialem. Chodzimy troche po miescie. Malego wszystko interesuje, Rosmery pomaga odnalezc sie jakiejs osamotnionej wloskiej turystce. Niezle. Angielski, polski, wloski jej rodzinny jezyk z Kerali (M....?), ale potrafi tez porozumiec sie w tamil, kanada, hindi i w jezykach innych stanow). Zostaje tu jakis miesiac a potem jeszcze chce jechac do Bangalore lub Mumbai na tygodniowe rekolekcje. Pewnie spotkamy sie w Polsce. Robimy sobie na pozegnanie zdjecia wszyscy razem (zamieszcze, jak bedzie mozliwosc). Daje mi jeszcze banany z ich plantacji do sprobowania. Super smakuja.
Na plaze tez udalo sie pojsc na chwile. Teraz czeka na mnie zimny Kingfisher - powszechne tu piow, ale nie tak latwe do kupienia. w jednym sklepie alkohol tuaj. Kolejka jakies 30 osob, sami mezczyzni. Sklep za kratami. W jednym okienku zamawia sie i placi, w drugim odbiera towar. Pod sklep podzjezdzam z Kumar'em, naszym gospodarzem. Zwraca mi uwage, bym zachowal paragon, bo moze miec nieprzyjemnosci, gdyby policja dowiedziala sie ze u niego ktos pije piwo bez dowodu, ze je sam zakupil w sklepie.
Dzis pije zdrowie czytajacych te slowa.
..........
polecam to miejsce noclegowe i gospodarza:
Green House - Home Stay
H. No: 1/1040/A
Kunnumpuram Cross Road
Njaliparambu, Fort Cochin
e-mail: kumarkochin@yahoo.co.in
tel: 0091 - 9895262296
.............
knajpa, gdzie wiecej białych niż Hindusów, ale żarcie w miarę:
dal roti
1/293 Lilly Street, Fort Cochin, Chochin 682 001, India
tel. +91 484 2217655

Zdjęcia (20)

Komentarze (0)